Kilian
Jornet jest postacią która od zawsze wzbudzała we mnie skrajne
wątpliwości. Czy to się dzieje naprawdę? Może ja jeszcze śpię
po wyjątkowo udanej urodzinowej imprezie u koleżanki? Czy to Prima
Aprilis? Ile razy czytałem o Kilianie miałem wrażenie, że to nie
człowiek lecz maszyna, zamiast serca ma trzystu-konny silnik,
hydrauliczne stawy i jak śpiewał Marek Grechuta „Od mózgu do
ręki biegnie drucik nie nerw”. Potem nachodziła mnie odwrotna
refleksja.
Być może jest to osoba którą determinacja do realizowania własnej pasji i podejmowania nowych wyzwań, ukształtowała do formatu kogoś kto może sobie pozwolić na robienie rzeczy niewiarygodnych.
Być może jest to osoba którą determinacja do realizowania własnej pasji i podejmowania nowych wyzwań, ukształtowała do formatu kogoś kto może sobie pozwolić na robienie rzeczy niewiarygodnych.
Kilian
kondycyjnie jest w stanie „zaorać” chyba wszystkich, pokonuje
granice możliwości ludzkiego organizmu, szokując opinię publiczną
i tworząc własną legendę. Udowodnił już światu, że można z
Cervini złoić wierzchołek Matterhornu i po niecałych trzech
godzinach być z powrotem na dole. Pokazał również że da się w 5
godzin z Chamonix pobiec do Chamonix, zahaczając po drodze dach
Europy.
Prócz tego Kilimanjaro, Aconcagua, Delani, Olimp, rekord goni rekord, więc mamy do czynienia z najwyższej klasy sportowcem. Nie dziwi zatem fakt, że gdy tylko wpadła mi w ręce jego nowa książka, postanowiłem się dowiedzieć jakim jest pisarzem.
Prócz tego Kilimanjaro, Aconcagua, Delani, Olimp, rekord goni rekord, więc mamy do czynienia z najwyższej klasy sportowcem. Nie dziwi zatem fakt, że gdy tylko wpadła mi w ręce jego nowa książka, postanowiłem się dowiedzieć jakim jest pisarzem.
Książka
„Niewidzialne Granice” jest opowieścią o pewnej wyprawie w
góry. Kupa skał, kamyczków przykrytych miejscami śniegiem i lodem
oraz ciągnące się tup-tup oraz chrup-chrup w drodze do miejsca
gdzie wychodzą fajne zdjęcia. Znamy to, przerabialiśmy to,
czytaliśmy o tym setki razy, widzieliśmy na filmach a niektórym
nawet zdarzało się oderwać od kanapy i przeżyć to na własnej
skórze.
Po
co zatem brać ją do ręki by kolejny raz odgrzewać kotlety?
Kluczem
do zrozumienia potencjału tej książki jest człowiek który ją
napisał. Kilian zabiera czytelnika na bardzo osobistą wyprawę w
góry i pozwala bezkarnie podziwiać ich majestat, z jego
perspektywy. Podczas tej „podróży” dowiadujemy się nie tylko o
obranej drodze, warunkach pogodowych czy przebieg wyprawy. Kilian
wpuszcza czytelnika do swojej świadomości cały czas ujawniając
osobiste emocje, lęki, refleksje i przemyślenia, czyli to co
sprawia, że „kupa skał śniegu i lodu ” staje się dla
człowieka w górach świątynią skalnych i lodowych olbrzymów,
przerażającą swoją surowością a jednocześnie zachwycającą
bezgranicznie nieskazitelnym pięknem.
Od pierwszej strony miałem wrażenie, że tę książkę bardziej przeżywam niż czytam, jestem częścią wyprawy i gdzieś tam razem z Kilianem prowadzimy dość poważną akcję górską. Ale tu nie chodzi tylko o akcję, bo równie ważni, jeśli nie ważniejsi w górach są ludzie!
Pewnie dlatego będąc częścią wyprawy po złojeniu kolejnej góry siadamy z towarzyszami do stołu, stopniowo coraz lepiej się poznajemy rozprawiając całymi wieczorami na tematy związane z ogarniającym nas szaleństwem jakim jest Alpinizm. To jest kolejna mocna strona książki. Postacie w niej przedstawione są wyraziste, ciekawe, ludzkie a ich los nie jest czytelnikowi obojętny. To oczywiście jeszcze bardziej potęguje poczucie bycia na pokładzie tej karawany marzeń.
Od pierwszej strony miałem wrażenie, że tę książkę bardziej przeżywam niż czytam, jestem częścią wyprawy i gdzieś tam razem z Kilianem prowadzimy dość poważną akcję górską. Ale tu nie chodzi tylko o akcję, bo równie ważni, jeśli nie ważniejsi w górach są ludzie!
Pewnie dlatego będąc częścią wyprawy po złojeniu kolejnej góry siadamy z towarzyszami do stołu, stopniowo coraz lepiej się poznajemy rozprawiając całymi wieczorami na tematy związane z ogarniającym nas szaleństwem jakim jest Alpinizm. To jest kolejna mocna strona książki. Postacie w niej przedstawione są wyraziste, ciekawe, ludzkie a ich los nie jest czytelnikowi obojętny. To oczywiście jeszcze bardziej potęguje poczucie bycia na pokładzie tej karawany marzeń.
„Tam
na wierzchołkach nie znajdujemy niczego materialnego, z duchowego
punktu widzenia natomiast, znajdujemy absolutnie wszystko.” Kilian
Jornet
Pomimo
tego, że całość mieści się na dwustu czterdziestu stronach,
gdyby ten cytat był krokusem, książka stała by się Doliną
Chochołowską zachwycających i niewyobrażalnie głębokich
ludzkich przemyśleń. I to jest absolutnie najmocniejsza strona tego
utworu. Te momenty które wybudzają czytelnika jak kubeł zimnej
wody, za każdym razem gdy autor stawia tezę która bezpośrednio i
osobiście odnosi się do życia każdego miłośnika gór.
Kilian stawiając swoje z pozoru nieinwazyjne tezy skutecznie zmusza do myślenia nad samym sobą i tego myślenia jest całkiem nie mało.
Dzięki temu mamy szansę dowiedzieć się jakim pięknym i wrażliwym człowiekiem jest Kilian, i spojrzeć na pasję do gór z nowej, wielokrotnie zaskakującej perspektywy.
Kilian stawiając swoje z pozoru nieinwazyjne tezy skutecznie zmusza do myślenia nad samym sobą i tego myślenia jest całkiem nie mało.
Dzięki temu mamy szansę dowiedzieć się jakim pięknym i wrażliwym człowiekiem jest Kilian, i spojrzeć na pasję do gór z nowej, wielokrotnie zaskakującej perspektywy.
Komu
polecam tę książkę? Na pewno wszystkim którym nie obce są:
widok mapy, pakowanie plecaka, zamykanie drzwi od domu i otwieranie
się na nowe miejsca, widoki i przeżycia zarówno te fizyczne jak i
duchowe. Ale nie tylko… Ta książka ma w sobie coś narkotycznego,
czytając ją dostajemy mikro-dawkę naprawdę fascynującej,
dzikiej, wspaniałej, krwiożerczej i wręcz nieprawdopodobnie
wciągającej przygody. Po jej przeczytaniu jest się na głodzie
którego nawet najcięższy alkaloid nie jest w zdolny zaspokoić. To
uczucie może oderwać od kanapy najbardziej zatwardziałego
kanapowa.
"
Kiedyś ktoś mnie zapytał: - "Dlaczego chodzisz po górach?"
Odpowiedziałem, że ludzi można podzielić na dwa rodzaje:
a)
na tych którym nie trzeba tej pasji tłumaczyć.
b)
na tych którym się jej nie wytłumaczy. " Piotr Pustelnik
No
i właśnie…
Szczególną
grupą osób które podczas czytania będą doznawały ponad
wyobrażalnie silnego Katharsis są ludzie pasjonujący się górami.
W tym gronie będzie ostra faza, plaskające facepalmy i
chroniczne wynotowywanie cytatów, cholernie mocnych cytatów. Potem
książka trochę odpocznie, lecz nie zdąży się zbytnio zakurzyć,
bo ostrzegam, że na pierwszym czytaniu na pewno się nie skończy.
Bon
Appetit.
Znudził
cię artykuł? W trosce o swoje życie omijaj szerokim łukiem nasz
Fanpage:)
https://www.facebook.com/wojownicykoscielca
https://www.facebook.com/wojownicykoscielca
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz