piątek, 15 maja 2015

"... zadzwoniłem po chłopaków z TOPR (to żaden wstyd!)" Historia pewnej wyprawy i akcji ratunkowej na Kościelcu.

Grań Kościelca


Kościelec zawsze był dla mnie wyrastającą ponad Czarny staw gąsienicowy górą strachu. Nazwa bloga, oraz historia opisana tu:

http://wojownicykoscielca.blogspot.com/2015/02/wojownicy-koscielca-zabijaka-z-wyboru.html


również dowodzi, że ma dla mnie szczególne znaczenie. 


Po opublikowaniu ostatniego wpisu jeden z komentujących opisał swoje osobiste doświadczenia związane z tym szczytem. Historia jest naprawdę mocna, i od razu mówię, że dominuje w niej przewaga treści nad formą! 


Po pierwsze, rzadkością jest by ktoś maił na tyle cywilnej odwagi, by publicznie przyznać się do błędu (bo skoro w pewnym momencie ktoś wzywa śmigło będąc równie sprawnym, co przy podejmowaniu decyzji o wyjściu, to jakiś błąd musiał zostać popełniony), udzielić zgody na publikację i nalegać bym podpisał go imieniem i nazwiskiem. Za to należy należy się szacunek!


Po drugie, dla mnie jest to historia opowiadająca o tym, że człowiek w trudnych warunkach, potrafił podjąć bardzo trudną decyzję, która prawdopodobnie uratowała mu życie. Nie wiem jak Ty, czytelniku i komentujący, ale ja osobiście czuje, że nie mam prawa poddawać jego decyzję jakiejkolwiek ocenie!


Po trzecie jeszcze raz podkreślę, że wszystko co jest poniżej napisane odnoście warunków oraz ryzyka jest subiektywną oceną jej autora, którą sam, walcząc o swoje życie, miał obowiązek dokonywać na bieżąco. Wywiązał się z tego, biorąc pod uwagę swoje własne możliwości, i to pozwoliło mu wrócić bezpiecznie do domu i dziś opisać nam swoją historie. 



Zapraszam do lektury:


"Tak ze swej strony: 

może mniej epicko. 


Po raz pierwszy zimą wylazłem na Kościelec w 1992 r. Śniegu było sporo, był dobrze związany. Od Czarnego Stawu napierałem letnim wariantem, z tym że drąc prosto do góry, przed samą granią Małego Kościelca przebijałem się przez niewielki nawis (dziś oczywiście stukam się w czoło!). W rakach szło się wyśmienicie. Pomijając uskoki, które trzeba było pokonać tak jak latem, całe północne zbocze Kościelca napierałem wprost w górę. Ostatni uskok pod szczytem to jest pewnego rodzaju problem: latem to drabina ze skalnych stopni i chwytów, zimą nie jest zbyt ciekawie; w górę się wlezie, w dół gorzej... 

Wlazłem. Gdy złaziłem, w tym miejscu się nieco obsunąłem, czekan, brak świadomości co może być dalej... adrenalinki nieco... Nic się nie stało. Zlazłem, po swoich śladach, głównie przodem do stoku, trwa dłużej ale bezpieczniej, tam gdzie mniej stromo, nogi się ustawia bokiem do stoku, by jak największa ilość zębów raków pracowała, jest wtedy szybciej. Zszedłem przez "pojezierze". Ślad był założony dobrze, więc to już spacer.
Drugi raz wybrałem się kilka lat temu, po 20 latach wspinania, ale letniego. Szedłem od pojezierza, jakiś idiota założył ślad tak, że gdzieś właziło się i nad uskokiem trawersowało po kosówkach, gdzie nogi grzęzły. No ale... taki ślad, to wszyscy już potem tak idą... 

Zbocze z dołu wyglądało na zaśnieżone, ale z bliska okazało się, że idzie się tak jak latem, bo jest tylko wąski języczek podziabanego rakami lodu na samym szlaku, a tak poza tym to jest tylko goła przyprószona śniegiem skała, i w sumie nie wiadomo po co ten czekan. Trzeba było tylko uważać by się nie potknąć. No i właśnie... ten uskok pod wierzchołkiem..., w górę z lekką już trudnością (bo warunki marne a 20 latek przybyło i kilkanaście kilo). 
Skalkulowałem że tym razem w dół może być niedobrze, a tam jest tak, że stok jest nachylony na zachód, czego z dołu nie widać (warto o tym wiedzieć!) i jak się nie wyhamuje to się leci w zachodnią ścianę, a 100-metrowego lotu przez ścianę się nie przeżywa... 3 tygodnie wcześniej zabił się tam 18-letni chłopak z Warszawy. Więc... zadzwoniłem po chłopaków z TOPR (to żaden wstyd!). Przylecieli, wszystko grzecznie i profesjonalnie i z poczuciem humoru. Nawet, jak się potem okazało, filmik "pamiątkowy" nakręcili.

To tak ku rozwadze!

A filmik jest tu:

https://www.youtube.com/watch?v=CFNt03aq6eg
"Jacek Rządkowski


Podobał się artykuł? Zapraszamy na Fanpage:) 
https://www.facebook.com/wojownicykoscielca

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz